czwartek, 27 maja 2010

Hellcat Mk. II... schnie!

I schnąć będzie dalej... mówię o Hellcacie. Grubsza warstwa lakieru dała taki efekt, no i niestety może jeszcze potrwać jakiś czas, a jaki to nie wiem. Więc dla rozluźnienia taki oto obrazek:

poniedziałek, 10 maja 2010

Hellcat Mk. II... bez butków, leżakowanie

Na naszego bohatera przyszedł czas leżakowania. Jak wyjmę z pudła po wyschnięciu lakieru bezbarwnego, a potrwa to pewnie parę dni, to opiszę kolejne procedury co i jak się działo z nim.
Na zachętę więc zdjęcie z próbą silnika... bez butków (bo kółka zdjęte).



.

poniedziałek, 3 maja 2010

Hellcat Mk. II... dramat i nowe nadzieje

Tytuł zabrzmiał jak wyprawa Kolumba... bo w sumie to bardzo dobre porównanie. Powierzchnia sidoluksowana zaczynała być - jak warstwa lakieru, ale niestety przypominająca tę z modelu, który widziałem na forum: http://pwm.org.pl/viewtopic.php?f=13&t=8948 - a to jest nie dobrze. Chropowatość lakieru spowodowała tam utratę detalu, gdzie nawet ktoś określił czy oby model jest w skali 1:48, a nie 1:72.
O różnych rzeczach często decyduje przypadek. Tym razem było tak samo u mnie. Nawiązując trochę do Kolumba... zrobił mi się zaciek na kadłubie, więc spytałem Wojtka, co zrobić. Doradził bym spróbował przetrzeć to szmatkami polerskimi alclada o gęstości 4000, potem pewnie 8000 i na koniec pastę polerską. Więc drama Kolumba w postaci punktu w którym musiał podjąć decyzję: płyniemy dalej - było trafne skorzystanie z rady, bo owe są zawsze bezbłędne. Zapęd jednak doprowadził do nowej rzeczy. Mianowicie zaciek zlikwidowałem, ale przy okazji wypolerowałem tak powierzchnię, że wygląda jak blacha pokryta farbą z połyskiem o lekko wypłowiałym odcieniu granatu i miejscami zalatującą delikatną satyną.
Jednak sam efekty powierzchni jest rewelacyjny, nie ma już tego ziarna na zbliżeniach, jest piękna powierzchnia farby ze smugami jakby faktury blachy z farbą... i tak upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu, a Kolumb odkrył Amerykę... która to faktycznie była trochę dalej, bo zatrzymał się na wyspach przed kontynentem. To akurat pominę, bo aż tak z Kolumbem nie identyfikuję się, tym bardziej, że w odkryciu miałem doskonałą pomoc pilex'a7.
A teraz tradycyjnie... zdjęcia:

Tutaj porównanie powierzchni polerowanej na osłonie silnika i dalej w tyle jeszcze przed tym procesem

Tutaj to samo, co wyżej, ale widać po lewej stronie skrzydło z polerką i po prawej stronie skrzydło bez polerki


Tutaj już skrzydło po polerce, raz że świetna powierzchnia pod kalkomanie, to jeszcze zalety w postaci faktury, efektu wizualnego zarówno powierzchni, jak i koloru farby i poniżej inne ujęcie.






I tak na koniec majówki na świeżym powietrzu - tak bez śmigła, bo silnik nie jest zamontowany.



.

sobota, 1 maja 2010

Hellcat Mk. II... ciąg dalszy - sidolux

Dzisiejszy dzień to święto pracy, a zarazem "długi weekend", długi, bo dłuższy aż o cały jeden dzień. Zatem z uwagi, że pogoda przekichana, przereklamowany "huge weekend" też raczej nie robi na mnie wrażenia i najważniejsze: święto pracy - a to znaczy że trzeba świętować pracę coś tam robiąc. I tutaj efekty: położona druga warstwa sidoluksu i wieczorem byłaby trzecia, ale okazało się, że aceton zachował się jak kamfora i wyparował ze słoika. Zatem czyszczenie aero będzie bardziej mozolne jutro - po kąpieli znów w cleanluksie. Na boku wyciąłem z żywicznej podstawki felgi do kół. Zatem zbliża się etap... kolejnego nałożenia "sido" i po nim już kalki. Jak coś pójdzie źle z kalkami, to kółka brytyjskie przemaluję za pomocą masek na japońskie hinomaru i będzie egzemplarz z dywizjonu Yo-801 Japońskich Sił Samoobrony z początku lat 50-tych.
Zatem zdjęcia:

- Jadźka leci?
- Władek, ja go tam nie widzę, nie leci. Ja wogóle nic nie widzę...
- Bo żeś resztę lornetki przerobiła na wazony...
- Władek, przestań! A jak będzie lecieć, to go zobaczysz, idź na tą działkę już!








.