sobota, 17 kwietnia 2010

Hellcat Mk. II Eduarda... kolejny dzień

Nadszedł kolejny dzień w którym miałem położyć kolor bazowy... Na czym stanęło? Ano na detalach - brak dziurek w rurach wydechowych, to trzeba było je nawiercić. Efekt jednak bardzo miodny :) A to wklejenie celownika, podmalowanie podstawy celownika, doszlifowanie detali, spłaszczenie opon... aż tak, że wygląda, jakby miał flaka lekkiego... ale to nic, jest fajnie. Następnie przyklejenie wiatrochronu, oczyszczenie modelu z pyłu, odtłuszczenie całego płatowca. Kaemy też wyrąbałem kilka dni wcześniej, bo wstawię nowe z igieł lekarskich (0,8 a w nie wstawione 0,5), będzie jeszcze pyszniej, niż te z tworzywa z pudełka. W końcu to Hellcat, do tego prezent, do tego ulubiona maszyna... i tak by wiele wymieniać ;) Zobaczmy kilka szybkich ujęć:








Klikając na zdjęcie, powiększysz sobie... zdjęcie oczywiście, a co innego... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz